
Tytuł: Następczyni
Tytuł oryginalny: The Heir
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 360
Dwadzieścia lat temu jej matka zdobyła
miłość i koronę poprzez Eliminacje. Teraz nadszedł czas na córkę
Americy i Maxona, która z czwórki rodzeństwa jest najstarsza i to
właśnie jej przypada tron. Wychowana w dostatku młoda księżniczka
uważa się za najważniejszą, a jej pewność siebie zahacza o
próżność.
W Illei mimo zniesienia klas nadal występują
zamieszki, które są co raz częściej spotykane. Rodzina królewska zmuszona jest do
zorganizowania pierwszych w historii Eliminacji dla kobiety, gdzie 35
kandydatów będzie walczyć o rękę księżniczki Eadlyn.
Nastawiona sceptycznie do całego pomysłu nastolatka postanawia
zgodzić się na przyjęcie chłopców pod swój dach, lecz w głębi
serca nie ma zamiaru zakończyć rywalizacji małżeństwem.

Po niespodziewanym wyjeździe brata
bliźniaka nastolatki, dowiedzenia się jak naprawdę widzą ją inni
oraz złym stanem zdrowia matki Eadlyn stanowczo postanawia, że
poprowadzi uczciwie Eliminacje do końca i stawi czoło temu czego
tak się obawia...
„Tak czy inaczej teraz nie mogłam
już zwolnić kroku. Wiedziałam, że dla własnego dobra- dla dobra
mojej rodziny-muszę dotrwać do końca Eliminacji.
A gdy ten koniec
nastąpi, będę miała obrączkę na palcu.”
Słyszałam wiele negatywnych opinii o
„Następczyni” ale cieszę się, że nie posłuchałam ich i
sięgnęłam po tą książkę. Definitywnie nie zgadzam się ze
słowami, że książka staje się nudna i nie da się jej czytać.
Dla mnie jest nadal tak dobra jak poprzednie pozycje autorki.
Czytając „Rywalki” zastanawiałam się jak to by było gdyby to
mężczyźni byli kandydatami i o to odpowiedź na moje rozkminy.
Jestem strasznie ciekawa kto skończy jako ten szczęściarz u boku
Eadlyn, dlatego zabieram się już za następną część.